Święto Wojska Polskiego we Wrześni
15 sierpnia 2014 roku ( piątek ) o godzinie 10.30 odbyło się uroczyste złożenie kwiatów pod pomnikiem 68. Pułku Piechoty, którego organizatorem byli:
Burmistrz Miasta i Gminy Września
Towarzystwo Unia Wrześnian
i Wrzesińskie Towarzystwo Kulturalne.
1. Klikając na ten napis możesz obejrzeć zdjęcia z tej uroczystości.
Zdjęcia własne WTK Mateusz Wawrzyniak.
2. Obchody święta wojska we Wrześni (FOTORELACJA NowaWrześnia )
3. 94. rocznica Bitwy Warszawskiej we Wrześni [ZDJĘCIA] ( naszemiasto.pl )
Referat okolicznościowy wygłoszony przez pana Szymona Paciorkowskiego w dniu 15 sierpnia 2014 r. z okazji 94. rocznicy Bitwy Warszawskiej.
Jak co roku spotykamy się w sierpniowe przedpołudnie pod pomnikiem 68 pułku piechoty, by uczcić kolejną – tym razem 94. – rocznicę polskiego zwycięstwa nad armiami bolszewickimi w bitwie warszawskiej, dla której symbolicznego rozstrzygnięcia przyjmuje się datę 15 sierpnia 1920 r. Tego dnia zatrzymano na przedpolach Warszawy rosyjskie natarcie zagrażające bezpośrednio stolicy, a rozpoczęta dzień później kontrofensywa wojsk polskiego Frontu Środkowego znad rzeki Wieprz, zapoczątkowała odwrót Armii Czerwonej. Dzień 15 sierpnia ogłoszony został w II Rzeczypospolitej Świętem Żołnierza, a jego świętowanie kontynuowane jest od 1992 r. jako Święto Wojska Polskiego.
Tegoroczne upamiętnienie rocznicy „Cudu nad Wisłą” wpisuje się w pewnym stopniu w obchodzone w ostatnich tygodniach na całym świecie uroczystości związane z setną rocznicą wybuchu I wojny światowej. Wojny, która oprócz zagłady milionów istnień ludzkich przyniosła również kres potęgi 3 mocarstw, zajmujących terytoria dawnej Rzeczypospolitej Obojga Narodów. Rewolucja październikowa zakończyła istnienie Cesarstwa Romanowów, a klęska 1918 r. – II Rzeszy Niemieckiej i Cesarsko-Królewskiej Monarchii Habsburgów. Przy okazji globalnej rocznicy wybuchu Wielkiej Wojny 1914 r. warto zadać sobie pytanie: co by się stało z centralną i zachodnią Europą, gdyby komunistyczna inwazja nie została w sierpniu 1920 r. powstrzymana przez polskie wojska? Jak daleko dotarłyby armie bolszewickie? Warto też – zarówno przy okazji dzisiejszej rocznicy, jak i 11 listopada – pamiętać o setkach tysięcy Polaków, którzy powołani zostali do wojsk zaborczych podczas I wojny światowej. Wielu z nich poniosło śmierć, nie doczekawszy niepodległości, a ich mogiły – często bezimienne – rozsiane są po polach Europy. Ci, którzy przeżyli Wielką Wojnę, stali się trzonem nowo utworzonej polskiej armii. Trzeba docenić ogromny wysiłek organizacyjny odpowiedzialnych za przygotowanie obrony polskich terytoriów przed Rosjanami w 1920 r. Tworzone właśnie państwo wciąż borykało się ze stabilizacją granic, problemami politycznymi i ekonomicznymi. Wyobraźmy sobie, jak bardzo trudne musiało być przekonanie do wysiłku finansowego, czy mobilizacyjnego ludności polskiej, żyjącej od kilku pokoleń w trzech państwach, mającej zupełnie różną mentalność. Zauważmy też, jak skomplikowane musiało być złożenie armii z żołnierzy i oficerów z różnych wojsk, którzy jeszcze dwa, trzy lata wcześniej stali po przeciwnych stronach frontu.
Trzon naczelnego dowództwa wojsk polskich w 1920 r. wywodził się z Legionów Polskich i armii austriackiej. Wśród nich był oczywiście Naczelnik Państwa Józef Piłsudski, ale też współautor polskiego zwycięstwa i znakomity szef sztabu generalnego gen. Tadeusz Rozwadowski, minister spraw wojskowych w sierpniu 1920 r. gen. Kazimierz Sosnkowski, dowódca Frontu Środkowego, z którego wyszła polska kontrofensywa – gen. Edward Rydz-Śmigły, dowódca Frontu Północnego generał Józef Haller, czy toczący ciężkie walki nad Wisłą dowódca 5 Armii gen. Władysław Sikorski. Pod rozkazami oficerów wywodzących się z Legionów służyli także wrześnianie – wspomnieć można choćby fakt, iż dowódcą 66 Kaszubskiego Pułku Piechoty, w skład którego wchodził wcześniejszy Batalion Ochotniczy 268, czyli Legia Ochotnicza Wrzesińska, był w 1920 r. legionista Czesław Jarnuszkiewicz, późniejszy generał Wojska Polskiego.
Jednocześnie byli legioniści współpracowali z dowódcami wywodzącymi się z armii rosyjskiej, będącymi podczas I wojny światowej po drugiej stronie frontu. Wśród carskich generałów znaleźli się w Wojsku Polskim choćby Józef Dowbor – Muśnicki, dowódca Armii Wielkopolskiej w 1919 r., generał Wacław Iwaszkiewicz, dowódca Frontu Południowego w czasie bitwy warszawskiej, czy generał Leonard Skierski, dowódca 4 Armii, późniejsza ofiara zbrodni katyńskiej, zamordowany w 1940 r. w wieku 74 lat. Warto pamiętać, że młody podpułkownik Władysław Anders, dowódca w sierpniu 1920 r. 15 Pułku Ułanów Wielkopolskich, również był wcześniej oficerem w armii carskiej, podobnie jak dowódca Legii Ochotniczej Wrzesińskiej – kapitan Konstanty Rojek.
Wyższych oficerów nie mógł zaoferować polskiej armii jedynie były zabór pruski, bo droga awansu dla Polaków była w armii Cesarstwa Niemieckiego niezwykle trudna. Jednak i tu zdarzały się wyjątki: warto przypomnieć podpułkowników w armii niemieckiej Kazimierza Grudzielskiego i Kazimierza Raszewskiego, czy kapitana Stanisława Taczaka, mającego za sobą także epizod w Legionach Polskich. W odróżnieniu od oficerów zabór pruski mógł jednak z pewnością zaoferować polskiej armii dobrego rekruta: żołnierzy na tle pozostałej części wojsk polskich zdyscyplinowanych, świetnie wyszkolonych, bitnych i doświadczonych bojami I wojny światowej i Powstania Wielkopolskiego. Wśród Wielkopolan walczących podczas wojny polsko-bolszewickiej znaleźli się szczególnie bliscy Wrześni żołnierze Legii Ochotniczej Wrzesińskiej i 68 pułku piechoty, który swe święto pułkowe miał w przyszłości obchodzić 16 sierpnia, na pamiątkę jednego ze swych zwycięstw.
Na zakończenie tego krótkiego wystąpienia warto może jeszcze nawiązać do pewnego symbolicznego wydarzenia. W grudniu ubiegłego roku zmarł w domniemanym wieku 113 lat kpt. Józef Kowalski, żołnierz ochotniczego pułku ułanów, uchodzący w ostatnich latach za ostatniego żyjącego weterana wojny polsko-bolszewickiej. Podobnie zatem jak stało się parę lat temu z Powstaniem Wielkopolskim i powstaniami śląskimi po zgonie ostatnich powstańców, również bitwa warszawska przeszła ostatecznie z wydarzenia objętego pamięcią jej uczestników w wydarzenie znane już tylko z opowieści przekazanych następnym pokoleniom. Pamiętajmy więc, że to właśnie na nas spoczywa teraz obowiązek kultywowania pamięci o tym zapewne największym triumfie polskich wojsk w ostatnich stuleciach.
Pomnik 68. Pułku Piechoty we Wrześni u zbiegu ulic Słowackiego i Wojska Polskiego