Święto Wojska Polskiego we Wrześni
Obchody Święta Wojska Polskiego tradycyjnie zorganizowano pod pomnikiem 68. Pułku Piechoty przy ul. Słowackiego. W uroczystości patriotycznej wzięli udział kombatanci, samorządowcy, harcerze, służby mundurowe, przedstawiciele organizacji i instytucji, wrzesińskie grupy rekonstrukcji historycznej (68. PP oraz Niezłomni 1945).
Wiązankę kwiatów złożyli również motocykliści z Nasielska, którzy przyjechali do Wrześni aby upamiętnić wrześnian broniących ich miejscowość i okolice.
Dodajmy, że okolicznościowy referat wygłosił radny Szymon Paciorkowski. W imieniu organizatora - Wrzesińskiego Towarzystwa Kulturalnego, spotkanie prowadził prezes Bolesław Święciochowski. Pozostali organizatorzy: Burmistrz Wrześni i Towarzystwo Unia Wrześnian.
Następnie (o godz. 11:30) w kościele farnym odprawiono mszę świętą odpustową w intencji Obrońców Ojczyzny.
Dawid Spychalski
1. Klikając na ten napis możesz obejrzeć zdjęcia z tej uroczystości.
"Święto Wojska we Wrześni (galeria)"
" Nieliczni uczcili rocznicę Bitwy Warszawskiej (galeria)"
4. Starostwo Powiatowe we Wrześni
Treść przemówienia z 15 sierpnia 2015 r. z okazji 95. rocznicy Bitwy Warszawskiej
Szymon Paciorkowski
W ten upalny sierpniowy dzień po raz kolejny spotykamy się, by wspólnie oddać hołd bohaterskim obrońcom Ojczyzny sprzed 95 lat. Na początku tegorocznego wystąpienia chciałbym cofnąć się do innego szczególnego czasu. W 1939 roku 15 sierpień wypadał we wtorek. Ukazujący się z tą datą „Orędownik Wrzesiński” zawierał artykuł zatytułowany „Bierzmy nauki z Cudu nad Wisłą”, w którym wojnę roku 1920 podsumowano w następujący sposób: „Czyn ten miał nie tylko znaczenie historyczne, świadczył ponad to o tym, że w ciężkich i krytycznych chwilach umiemy zdobyć się na niebywały wysiłek oraz zapałem i poświęceniem wykrzesać wolę zwycięstwa”. Gazeta składała także życzenia 68 pułkowi piechoty z okazji przypadającego w dniu 16 sierpnia święta pułkowego. Święto to ustanowiono na pamiątkę odbicia Nasielska z rąk bolszewickich. Jednocześnie przypomniano zasługi 68 pułku piechoty, który w bojach 1920 r. „wziął do niewoli 3000 jeńców, zdobył 29 dział, 350 karabinów maszynowych, 31 parowozów, 1061 wagonów, 1 samochód ciężarowy, dwa szpitale polowe i 24 cysterny”. Artykuł kończyły życzenia: „pragniemy w dniu Święta Pułkowego złożyć hołd bojowej zasłudze 68 pułku piechoty oraz życzyć pełnej chwały przyszłości”. Któż mógł wtedy przypuszczać, że życzenia te po niecałym miesiącu nabiorą zupełnie innego wymiaru? Któż także mógł przypuszczać, że na następne uroczyste obchody rocznicy Bitwy Warszawskiej przyjdzie czekać ponad pół wieku? Święto 15 sierpnia zawiera w sobie paradoks polskiej historii XX wieku. Z jednej strony: największy samodzielny sukces polskich sił zbrojnych ostatnich stuleci, zatrzymanie inwazji Armii Czerwonej tuż po odrodzeniu państwowości, przy obojętnej, a nawet wrogiej postawie większości państw ościennych. Z drugiej strony: sukces przez całe 45 lat PRL-u zakłamywany, pomijany, przemilczany – zarówno w skali historii krajowej, jak i lokalnej. Jakież mamy więc dziś szczęście, że – jako wrześnianie – znów możemy od ćwierćwiecza swobodnie upamiętniać zwycięską wojnę lat 1919 – 1921. Pamiętajmy jednak także, że za życia tego godnego upamiętnienia nie doświadczyła większość uczestników wojny polsko-bolszewickiej. Roku 1990, gdy w kraju znów można było otwarcie świętować rocznicę bitwy warszawskiej, dożyli nieliczni.
Pomyślmy przy okazji dzisiejszej rocznicy o uczestnikach wojny 1920 roku spoczywających lub upamiętnionych we Wrześni, przenosząc się myślami do trzech symbolicznych miejsc na wrzesińskim cmentarzu parafialnym przy ulicy Gnieźnieńskiej. Pierwsze z nich to grób generała brygady dr. Romana Abrahama. W sierpniu roku 1920 major Abraham, wsławiony już walkami z Ukraińcami, dowodził grupą pościgową, przeprowadzając śmiałe wypady za linie wroga. 8 sierpnia w boju pod Chodaczkowem został ciężko ranny i trafił do szpitala. Żołnierze z jego oddziału bili się dalej i pod dowództwem kpt. Bolesława Zajączkowskiego zapisali jedną z najpiękniejszych kart wojny polsko-bolszewickiej, gdy 17 sierpnia 1920 r. pod Zadwórzem stoczyli zażartą bitwę z wielokrotnie silniejszymi oddziałami Pierwszej Konnej Armii Siemiona Budionnego, określaną niekiedy jako polskie Termopile. I znów widać tu bolesne koleje historii Polski w XX wieku: wszak ostatnią walką, którą stoczył zmarły w 1976 roku generał Roman Abraham, była batalia o ochronę Cmentarza Orląt Lwowskich, planowo niszczonego przez władze w sowieckim Lwowie.
Stojący naprzeciw grobu generała Abrahama Pomnik Katyński przypomina nam los tysięcy polskich żołnierzy, którzy padli ofiarą zemsty Stalina po dwudziestu latach od bitwy warszawskiej. Wśród jeńców zamordowanych w sowieckiej niewoli byli także generałowie – dowódcy Wojska Polskiego z 1920 r., w tym dowódca 4. Armii gen. Leonard Skierski, dowódca 6. Armii i członek Rady Wojennej gen. Stanisław Haller oraz zastępca dowódcy 1. Armii gen. Henryk Minkiewicz. Także część wrześnian upamiętnionych na Pomniku Katyńskim była weteranami wojny polsko-bolszewickiej. Wspomnijmy trzech z nich, młodych ochotników w 1920 roku: późniejszego adwokata i dziennikarza Mariana Paszkiewicza, kierownika Szkoły Mleczarskiej we Wrześni Hugona Jana Katzera oraz nauczyciela wychowania fizycznego we wrzesińskim gimnazjum Roberta Krupę.
Trzecie wreszcie symboliczne miejsce pokazuje ciągłość pamięci o zwycięstwie nad bolszewikami między II Rzeczpospolitą, a dzisiejszą Polską. Z przedwojennego pomnika 68 pułku piechoty pozostała tablica, na której wymieniono bitwy toczone przez pułk w Wielkopolsce, wschodniej Małopolsce i Białorusi w 1919 roku. Obok umieszczono w ostatnich latach tablicę z nazwiskami dwudziestu żołnierzy wojny polsko-bolszewickiej, zmarłych we wrzesińskim szpitalu i pochowanych na cmentarzu we Wrześni. Tuż przy tych mogiłach stoi zaś grób siedemnastoletniego Leona Stasiewskiego, zmarłego z ran wrzesińskiego gimnazjalisty i żołnierza Legii Ochotniczej Wrzesińskiej, opatrzony napisem: „Niech ziemia ojczysta, na której ołtarzu swe młode życie złożył, lekką mu będzie”. Warto zacytować na zakończenie fragmenty wspomnienia Mariana Turwida, które opublikował na dziesięciolecie bitwy warszawskiej w wrzesińskim „Orędowniku” w 1930 r.: „Najdonośniej wołał transparent wzywający: „Wstąp do Legii Ochotniczej Wrzesińskiej!”. Usłyszeli to wołanie i posłuchali. Po kilku tygodniach, tymiż samymi ulicami miasta, którymi kroczył szczupły pochód manifestacyjny, maszerowała Legia w sile osiemset chłopa na front. Na tych osiemset „chłopa” złożyli się weterani wielkiej wojny, niedobitki spod Verdun czy Tannenbergu, dojrzali ojcowie rodzin i piętnastoletni smarkacze. (…)” i dalej – o poległym Stasiewskim – „Lśni biała chłopięca pierś, a królewską purpurą czerwieni się rana. Oto nasze barwy narodowe. Nie można barw tych podrzeć i precz odrzucić. Niechaj się nie wydaje nikomu, że na drogach do szczęścia ludzkości, może stanowić przeszkodę rycerska śmierć w obronie Ojczyzny. Trzeba na mogiły poległych patrzeć nie jak na wspomnienie wojny, ale jak na pomniki najczystszej i najwyższej ofiary”.
Pamiętajmy więc i dziś – po niemal 100 latach – o bohaterach odrodzonej Polski, o żołnierzach wojny polsko-bolszewickiej.